Hmm... Najpierw wypadałoby chyba powiedzieć "cześć" :D
Od jakiegoś czasu zaglądam na blogi innych crafterek i postanowiłam też spróbować. No dobra, przyznaję, chęć udziału w różnych candy też był motywujący :P
Ale przejdźmy do rzeczy. Jak w tytule wrzucę tu parę zdjęć na dobry początek. Zacznijmy od filcaków, których zdjęć jak dotąd nie miałam czasu/motywacji nigdzie zaprezentować.
Na pierwszy ogień poszedł żółw. Trochę nieśmiałe z niego stworzonko, ale zgodził się na chwilę wyjść ze skorupki ;)
Główkę i łapki robiłam z takiej trochę śliskiej, zwykłej wełny (nie mam zielonej czesanki) i... Zdecydowanie więcej nie będę tak szaleć :P Strasznie się przy tym pokułam, a efekt tak do końca mnie nie zadowala, takie to jakieś miękkie wyszło.
Następny był osioł. Chciał wyglądać modnie i obciął się na irokeza. Do twarzy mu?
Potem przed obiektyw nawinęła się pani wiewiórka, jedyna dama w tym towarzystwie.
Jej ogon jest tylko delikatnie sfilcowany, taki mięciutki i puchaty...
Szczęście filcakom przynosi słoń z gatunku wielkotrąbych ;) Stworzony na potrzeby sesji...
I na koniec renifer, którego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać - Rudolf. Powstał jeszcze przed świętami i pomagał Mikołajowi rozwozić prezenty.
Skoro filcaki mam już z głowy to zaprezentuję jeszcze czym trudniłam się przez ferie, czyli moje zupełne początki w obszywaniu koralikami i pierwsze scrapki.
Te kolczyki robiłam dla siebie:
a te na zamówienie mamy:
Obie pary robiłam według tego samego wzoru (sama go wymyśliłam :D ), tylko w moich 2 drobne koraliki zastępowałam kropelką. A te kamyczki w środku to takie szkiełka dekoracyjne np. do akwarium.
Jako ostatni powstał taki oto wisior opleciony drewnianymi koralikami:
Ma jakieś 5 cm.
I na koniec... Moje nowe zeszyciki :D
Pierwszy:
I drugi:
Drugi wyszedł zdecydowanie lepiej, bo wiedziałam już na co zwracać uwagę ;)
Ufff, najwyższy czas skończyć tego przydługiego posta. Idę wabić jakąś publiczność, może się uda...